o. Ludwik Kozłowski (1933-2022)

O. Ludwik Kozłowski urodził się 17 listopada 1933 roku w Łękach Górnych (diecezja tarnowska) z rodziców Józefa Kozioła i Katarzyny z d. Placek. Miał trzy siostry i dwóch młodszych braci. Ukończył szkołę powszechną w rodzinnej miejscowości. Poruszony kazaniami misyjnymi głoszonymi przez redemptorystów, wiedziony czcią do Matki Bożej Tuchowskiej, w 1947 roku wstąpił do juwenatu redemptorystów w Toruniu.

Wyraźnie rozpoznawał w sobie wewnętrzny głos przynaglający do podjęcia kroków prowadzących do spełnienia zrodzonego w nim pragnienia, by swoje życie poświęcić służbie Kościołowi. Pierwsze śluby zakonne złożył w 1951 roku. Święcenia prezbiteratu przyjął 6 kwietnia 1958 roku w Tuchowie z rąk arcybiskupa Włodzimierza Jasińskiego. W swoich wspomnieniach podkreślał, że duży wpływ na ukształtowanie się w nim powołania miał dom rodzinny. „Od lat dziecinnych pamiętam, że rano zawsze budził mnie śpiew Godzinek do Matki Bożej śpiewanych przez rodziców”. Z dumą wspominał swojego ojca, który podjął pracę zarobkową we Francji. W obliczu zbliżającego się wybuchu II wojny światowej już w 1938 roku odmówił propozycji sprowadzenia rodziny do Francji i przyjęcia atrakcyjnego kontraktu o pracę. Decyzję powrotu do Polski uzasadniał tym, że we Francji nie było warunków dla pełnego rozwoju dzieci, a w szczególności dla zaszczepienia im wartości duchowych i religijnych. O. Ludwik z wdzięcznością wspominał również swoją matkę, która wytrwale modliła się o łaskę powołania kapłańskiego dla jednego z trzech jej synów.

Po święceniach pracował głównie jako katecheta i duszpasterz w parafii. Najpierw posługiwał w parafii w Toruniu (1958-63), następnie w Warszawie przy ul. Karolkowej (1963-67), Elblągu (1967-71), Gliwicach (1971-74) i Wrocławiu (1974-78), skąd na kilka miesięcy trafił do Głogowa, by wesprzeć tamtejsze duszpasterstwo. W latach 1978-84 był przełożonym domu zakonnego w Paczkowie. W roku 1984 został przeniesiony ponownie do Torunia, gdzie przebywał aż do śmierci, pomagając w duszpasterstwie parafialnym na miarę swoich możliwości. W sumie w Toruniu pracował 46 lat.

Autentycznie przeżywał swoje powołanie kapłańskie. W swoich wspomnieniach utożsamił się ze słowami św. Jana Pawła II: „Każde powołanie kapłańskie w swej najgłębszej warstwie jest wielką tajemnicą, jest darem, który nieskończenie przerasta człowieka. (…) Wobec wielkości tego daru czujemy, jak bardzo do niego nie dorastamy” („Dar i tajemnica”). A potem dodał od siebie: „A jednak każdy kapłan w głębi duszy uświadamia sobie, że Bóg wezwał go nie ze względu na zdolności, takie czy inne dokonania, lecz stosownie do Bożego postanowienia i łaski”.

Ostatni tydzień przeżywał jako bardzo świadome zmierzanie do swojej śmierci. Był przekonany, że jego misja na ziemi po prostu dobiegła końca. Wszystkich dokoła przekonywał, że śmierć jest dla niego wielką nadzieją na wieczne dopełnienie jego życia. Prosił, aby mu nie przeszkadzać w jego drodze do przejścia przez granicę śmierci. Pewnego dnia poprosił o sakrament namaszczenia chorych. Chciał, aby w jego celebracji wzięła udział wspólnota zakonna. Po celebracji zadeklarował, że do nikogo o nic nie ma pretensji. Dziękował całej wspólnocie zakonnej za wspólnie przeżyte lata życia. Dziękował parafianom, od których doświadczył wiele życzliwości. Żył w oczekiwaniu na spełnienie się jego wielkiej nadziei.

Zmarł w sobotę 19 listopada 2022 roku w szpitalu na toruńskich Bielanach, ukończywszy 89 lat życia.. Przeżył 72 lata w życiu zakonnym i 65 lat w kapłaństwie.

Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie…