Niedziela Palmowa 28 marca 2021

Jeszcze cztery dni wcześniej nikt nie mógł wiedzieć, w jaki sposób wobec rosnącej trzeciej fali pandemii będzie wyglądała Niedziela Palmowa. W czwartek, 25 marca wszystko zostało ogłoszone: limit osób w kościoła – 1 osoba na 20m2.  Od początku było wiadomo, że wszyscy nie zmieścimy się w świątyni, tym bardziej, że od wielu lat właśnie w Niedzielę Palmową przybywa więcej osób niż zwykle w związku z możliwością przystąpienia do spowiedzi świętej. Rozpoczęło się intensywne myślenie: jak odnaleźć się w tej sytuacji? Pojawiła się myśl: Msza św. na placu przy kościele, gdzie jest znacznie więcej miejsca niż wewnątrz kościoła, a przede wszystkim, zgodnie z wieloma wypowiedziami specjalistów, zagrożenie transmisji koronawirusa na świeżym powietrzu pozostaje znacznie mniejsze. Rozpoczęło się intensywne śledzenie prognoz pogody na niedzielę, gdyż pozostawało jedno pytanie: czy wytrzymamy Mszę św. na zewnątrz kościoła przy relatywnie niskich temperaturach? Dodatkową okolicznością utrudniającą przedsięwzięcie była zmiana czasu, która miała miejsce dokładnie w noc poprzedzającą. To znaczy, że pierwsza Msza św. odbędzie się aż o godzinę wcześniej, niż w niedzielę poprzednią, a poranki bywają mroźne. Okazało się, że temperatury były niskie, a mimo to wytrzymaliśmy.

I tak Msze św. począwszy od godz. 8.00 rozpoczynały się na placu przy kościele. Chociaż pierwsza Msza św. odbyła się w dość dużym chłodzie, to jednak z każdą godziną robiło się coraz cieplej. Zostały przygotowane składane krzesełka, które każdy mógł wziąć i ustawić w dowolnym miejscu placu przy kościele. Mężczyźni mogli pozostać w czapkach. Proboszcz zaproponował, aby ze względu na mokrą ziemię nie klękać podczas podniesienia, ale i tak niemal wszyscy uklęknęli. Niektórzy uczestniczyli we Mszy św. w kościele, dokąd docierał głos od ołtarza. A ołtarz został ustawiony w wejściu na furtę klasztoru. Mękę Pańską czytały poszczególne wspólnoty parafii. Krótką homilię wygłosił dk Paweł Głodowicz. Zwrócił w niej uwagę na to, że krzyż Chrystusa uczy nas przeżywania cierpienia. Zachęcił do kontemplacji krzyża nie tylko w Niedzielę Palmową, ale także w całym rozpoczynającym się Wielkim Tygodniu. Mają to być dni uwielbienia Boga. A Komunia św. była podawana zarówno na placu przy kościele, jak i w kościele. Szczególną oprawę miała Msza św. o godz. 12.30, podczas której wspólnoty Drogi neokatechumenalnej z okazałymi palmami w dłoniach (a każdy z członków wspólnot otrzymał palmę z rąk głównego celebransa) składali swoje uroczyste wyznanie wiary.

Nie wystarczy powiedzieć, że dzięki tym zabiegom we Mszy św. mogli wziąć udział wszyscy, którzy przybyli do świątyni. Było coś, co zdumiewało wielu. Otóż we wszystkich grupach „liturgicznych” powstała niezwykle głęboka atmosfera wspólnoty modlitwy i zadumy, a nade wszystko uwielbienia Pana. Tę atmosferę się wyczuwało. To nic, że nie udało się zorganizować procesji z palmami. Licznie zgromadzeni modlący się razem ludzie stali się głośnym wołaniem, że wierzący w chwilach trudnych chcą szukać schronienia i nadziei w dłoniach Jezusa. Po to przecież przyszli na Mszę św., aby swoje życie złożyć w dłonie Jezusa.

Przed niektórymi mszami proboszcz parafii niespodziewanie zaprosił wszystkich zgromadzonych do bardzo specyficznego przygotowania do Mszy św. Na rzucone hasło wszyscy powstali z miejsc. Kiedy padło wezwanie „podnieście ręce w górę”, większość podniosła. Podobno ręce podnieśli także ci, którzy znajdowali się poza placem w świątyni. „Wkręcamy żarówki” - dało się słyszeć. Następnie: „wykręcamy żarówki”. I kolejne wezwania: „obrót w prawo”, „obrót w lewo”, „kto może, skłon do przodu”, „kto może – lekki przysiad”. Chodziło o to, aby nieco rozgrzać się przed rozpoczęciem Mszy św., bo temperatura powietrza rzeczywiście stawiała duże wyzwanie. Zadziwiające, jak wielu nie ulękło się ani niskiej temperatury, ani przewidywanych trudów czy niewygód i przybyło na Mszę św. Słowa uznania trzeba skierować również w stronę naszej kochanej młodzieży, która zadbała o to, aby nikomu nie zabrakło palmy w dłoniach.