Rekolekcje adwentowe

Tym razem rekolekcjom adwentowym przewodniczył o. Damian Simonicz, redemptorysta, proboszcz parafii Matki Bożej Pocieszenia z Wrocławia. Przez cztery dni prowadził nas ku odnowieniu więzi z Bogiem.

W niedzielę, pierwszym dniu rekolekcji, o. Damian postawił wszystkich obecnych wobec pytania o stopień zaangażowania w sprawę Pana Boga. Bowiem nie można traktować Boga jako jednej z wielu spraw, które zaprzątają serce i umysł człowieka w codziennym życiu. Bóg musi być postawiony na pierwszym miejscu albo... religia staje się czymś marginalnym i nieistotnym. W drugim dniu zostało nam przypomniane o wierności Boga bogatego w miłosierdzie. Wierność Boga sprawia, że nawet najbardziej skomplikowane sytuacje, w które uwikła się człowiek, znajdują swoje rozwiązanie, niekiedy w sposób zadziwiający. Pewność, że Bóg jest Bogiem wiernym, pozwala człowiekowi iść przez życie z podniesioną głową i nie „sprzedawać” swojego sumienia za jakąkolwiek cenę. Wreszcie dzień trzeci postawił pytanie o wierność człowieka, a zwłaszcza o wierność wypowiadanemu słowu. Owszem, w tym kontekście nie mogło zabraknąć pytania o wierność słowu wypowiadanemu podczas małżeńskiego ślubowania. Rekolekcjonista zwrócić uwagę na możliwość takiego uwikłania emocjonalnego, że niewierność zaczyna być widziana jako dobro i usprawiedliwiana. Zwłaszcza w takich sytuacjach uwikłania wierność słowu pozwala na uniknięcie życiowych pomyłek. W ostatnim, czwartym dniu rekolekcji, o. Damian wskazał na drogę naśladowania Jezusa. Na tej drodze ludzie będą nas oceniać według własnych kryteriów. A jedynym kryterium oceny chrześcijanina jest to, jak patrzy na niego Bóg. A On patrzy dobrze, z nieustającą wiarą w człowieka i z nadzieją, bo Jego miłość jest nieodwołalna. Miłość Boga jest zawsze fundamentem „pokochania siebie”, by móc „kochać innych”.

Wiele osób przystąpiło do sakramentu pojednania. Wszystkich cieszyła wysoka frekwencja. Uwagę zwracał żywy i liczny udział młodzieży akademickiej. Jeśli te rekolekcje pozwoliły choćby jednemu z nas stanąć bliżej Boga, to warto było się gromadzić.