Młodzież z Torunia na 36. Europejskim Spotkaniu Młodzieży

Od 28 grudnia 2013 do 1 stycznia 2014 r. w Strasbourgu odbywało się 36. Europejskie Spotkanie Młodzieży zorganizowane przez ekumeniczną wspólnotę braci z Taizé. Przybyło na nie około trzydzieści tysięcy młodych pielgrzymów z całej Europy oraz delegacje z Ameryki Północnej. Największą grupę, bo aż 4,5 tysiąca osób, stanowili Polacy. Na sześć dni stolica Alzacji stała się miejscem niezwykłej modlitwy i ciszy, które są stałym punktem corocznych Pielgrzymek Zaufania przez Ziemię. Na ten czas mieszkańcy Strasbourga i okolic po stronie francuskiej i niemieckiej otworzyli swoje domy, by ugościć tych, którzy przybyli, aby modlić się o pokój na świecie.

W spotkaniu wzięła również udział grupa młodych ludzi z Torunia należących lub sympatyzujących z Duszpasterstwem Młodzieży „Wyspa” wraz z duszpasterzami: o. Markiem Krzyżkowskim i o. Mariuszem Hetnarem. Nasza grupa toruńska trafiła na noclegi w rodzinach francuskich.

Codziennie odbywały się wspólne modlitwy południowe oraz wieczorne w halach przy Wacken oraz w katedrze rzymskokatolickiej i protestanckiej.

Każdego dnia do południa miały miejsce spotkania w grupach międzynarodowych, którym przewodził temat: „co zrobić, żeby komunia między ludźmi kochającymi Chrystusa stała się dostrzegalna”.

W niedzielę oraz 1 stycznia uczestniczyliśmy w Eucharystii w lokalnym kościele, która sprawowana była w języku francuskim. W ostatnim dniu roku wszystkie grupy polskie spotkały się na wspólnej modlitwie i dzieleniu się świadectwami. Mszy św. przewodniczył ks. bp. Henryk Tomasik, odpowiedzialny za duszpasterstwo młodzieży w Polsce z ramienia Konferencji Episkopatu.

Ważnym wydarzeniem była wspólna modlitwa o pokój na przełomie 2013 i 2014 roku, która odbywała się w poszczególnych parafiach, gdzie pielgrzymi byli goszczeni. Po modlitwie rozpoczęliśmy Święto Narodów, podczas którego uczestnicy przedstawiali zabawy i zwyczaje charakterystyczne dla ich regionu.

1 stycznia stał się dniem wyjazdów do swoich krajów i domów. Spotkamy się już za niecały rok w Pradze, gdzie będą nas gościć czescy przyjaciele.

 W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w organizację i pomoc w czasie pielgrzymki. Szczególne podziękowania kieruję w stronę ludzi dobrej woli, którzy poprzez sfinansowanie pomogli wyjechać wielu młodym.

o. Marek Krzyżkowski CSsR

Kilka świadectw uczestników:

Europejskie Spotkanie Młodych w Strasbourgu? BARDZO UDANE.  Był to mój drugi wyjazd na Taizé i na pewno nie ostatni. Jest to niesamowita okazja do poznania wielu osób z różnych państw, ich kultur, religii i sposobu przeżywania wiary. W tym roku wszyscy mieliśmy noclegi w rodzinach, co również jest genialnym doświadczeniem. To niesamowite, że przez te parę dni można tak bardzo zżyć się z osobami, które nas goszczą.

Najbardziej zapadła mi w pamięć modlitwa wieczorna z dnia 30.12, kiedy cała hala (w której odbywała się modlitwa) została oświetlona przez niezliczone płomienie świec. Zapalaliśmy je jedni od drugich. Zawiązaliśmy niezwykłą rodzinę, gdzie nie liczy się pochodzenie, kolor skóry czy religia.

Wszystkim tym, którzy zastanawiają się nad wyjazdem na kolejne spotkanie, mówię zdecydowane: SPRÓBUJCIE! Mogę zagwarantować, że po powrocie do domu będziecie z niecierpliwością czekali na następne. Do zobaczenia!

Inga

Wyjazd do Strasburga był moją drugą wyprawą na Europejskie Dni Młodzieży. Specyfika tego wyjazdu na pierwszy rzut oka pokazywała mi wszystko w czarnych barwach. W Strasburgu przywitał nas deszcz, który niemiłosiernie dawał się we znaki i chyba każdemu psuł nastrój. Później nie było lepiej – trafiłem na parafię oddaloną godzinę drogi od centrum miasta, a żeby tego było mało, przydzielono mnie wraz z kolegą do rodziny mówiącej tylko i wyłącznie po francusku i niemiecku. Czy mogło być gorzej? Oczywiście, że tak – większość naszych znajomych, z którymi jechaliśmy na Taizé, trafiła kilka ładnych kilometrów od naszego miejsca zamieszkania, co skutkowało tym, że mogliśmy rozmawiać tylko przed modlitwami albo w drodze do centrum. W tym wszystkim jednak objawił się Boży plan. Z początku trudno było go dostrzec, ale każdy dzień wyprawy stawiał przed nami kolejne wyzwania, jak i pokazywał całą prawdę zawartą w Ewangelii. Dzięki temu, że nie mogliśmy „zamknąć się” we własnym gronie, poznałem wspaniałe osoby, które zmieniły moje spojrzenie zarówno na wiarę, jak i na katolików. Z każdym dniem wzrastaliśmy na modlitwie; w ciszy własnych serc oraz przy dźwięku instrumentów i wspaniałego śpiewu można było dostrzec Boga. Ale On nie ukazywał się tylko na modlitwie – tkwił w każdej osobie, dzięki której mieliśmy co jeść i gdzie mieszkać, w osobach, które próbowały zrozumieć nasz nieskładny niemiecki albo ze spokojem czekały, aż narysujemy im to, o co nam dokładnie chodzi. W tych dniach najpełniej było widać przykazanie miłości „kochaj bliźniego swego jak siebie samego” – bez tej miłości oraz Bożej łaski nie przeżylibyśmy tych dni tak pełnie, jak mieliśmy okazję. Momentem, który najbardziej zapadł mi w pamięć, była Msza św. w języku polskim, która odbywała się na hali sportowej. Nic tak nie oddało słów Jana Pawła II „Wy jesteście przyszłością świata! Wy jesteście nadzieją Kościoła! Wy jesteście moją nadzieją!”, jak wspólne kolędowanie kilku tysięcy młodych Polaków. Na koniec roku kalendarzowego, jak to w zwyczaju Taizé bywa, przygotowywaliśmy się do Święta Narodów, które polega na krótkim przedstawieniu kultury własnego kraju. Przez te kilka godzin poznawania zwyczajów i zabaw ludzi z całego świata można było uświadomić sobie fakt, że pomimo różnic dzielących nas, jak i barier językowych, to i tak jesteśmy tacy sami – jesteśmy w końcu dziećmi jednego Ojca, jesteśmy KATOLIKAMI. Zwieńczeniem wyjazdu były łzy w oczach żegnających nas rodzin, każdy odjeżdżając, już czuł tęsknotę w sercu, ale także radość płynącą z faktu, że mógł to wszystko przeżyć.

Patryk

Jadąc na ESM nie myśli się o nawróceniu. Przeciwnie – wydajemy się sobie tak nawróceni, że już bardziej się nie da. Nic bardziej mylnego – droga do Boga nie ma końca. Przynajmniej nie na tym świecie. W Strasbourgu spotkaliśmy wielu niezwykłych ludzi, którzy obdarowali nas zaufaniem, rozmową, świadectwem. Wzięliśmy udział w wielu wspólnych modlitwach. Uczestniczyliśmy też w Mszy świętej sprawowanej w języku francuskim. Oczywiście Ewangelia została przetłumaczona, ale poza nią jedynym zrozumiałym słowem było imię Jezusa. I nagle przychodzi moment, gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że to wystarczy. Z pozoru nie zdarzyło się nic wielkiego, a jednak nowy rok przyniósł postanowienia inne niż dotychczas. Zamiast schudnąć – być błogosławionym. 

Asia